Wyczerpał też limit błędów nowicjusza. I przekroczył granice cierpliwości autora, którego blogerska samoświadomość bądź co bądź progresywnie dojrzewała. Powoli, ale jednak. Z całą pewnością zbyt wolno, ale cóż, nie każdemu dane urodzić się geniuszem.
Ponad rok zmagałem się z pokusą, żeby zamknąć ten projekt całkowicie i mieć z nim święty spokój. Zupełnie nim zdegustowany (były chwile, że nie mogłem na niego patrzeć; nie zaglądałem do niego całymi miesiącami), zacząłem nawet rozwijać parę innych.
Trudno mi jednak było lekką ręką usunąć społeczny kapitalik, wyrażający się cyferką na liczniku wejść (około 1230; wiem, są blogi, które notują wielokrotnie większą liczbę wejść w ciągu dnia, mnie jednak cieszy i ten wynik czytelniczy). Chciałem też jakoś okazać szacunek i wdzięczność Autorom komentarzy, tym cenniejszych właśnie, że tak nielicznych. Poza tym gdzieś na dnie tego zażenowania własną naiwnością i niedoświadczeniem uporczywie tkwiło niejasne poczucie, że nie wszystko było całkowicie złe, niezręczne i niepotrzebne.
Ostatecznie postanowiłem budować dalej – uwzględniając stare błędy i wykorzystując nowe doświadczenia. I nawiązując do wszystkiego, co było trafne i słuszne w pierwotnym zamyśle dzielenia się odkryciami w miarę ważnych punktów ułatwiających orientację w zawiłościach życia we współczesnym świecie.
Przepraszam wszystkich, których w jakikolwiek sposób, nawet bez ich wiedzy, mogła dotknąć jakaś niefortunna wypowiedź zawarta w tym dotychczasowym zbiorze postów. Zresztą zamierzam je w najbliższym czasie dokładnie przejrzeć i ewentualnie usunąć lub przynajmniej sprostować w komentarzu jakieś ewidentnie niedojrzałe treści.
Zapraszam do wyruszenia w dalszą drogę!
Na nowy początek przygotowuję recenzję jednej z książek Dominique Loreau. Zamieszczę ją w najbliższych dniach. Już teraz zapraszam do lektury!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz