Słynna zasada Steve'a Jobsa “Odciśnij ślad we wszechświecie” zawsze przywodzi mi na myśl dewizę, którą kierował się ktoś inny, z pewnością nie tak wielki, a przynajmniej nie globalny celebryta, a mimo to ktoś zasłużony, kto wciąż pozostaje obecny w mojej pamięci pomimo dziesięciu już lat, jakie upłynęły od jego tragicznej śmierci. Dewiza brzmi: “Idź przez życie tak, aby ślady twoich stóp przetrwały cię”. Jej autorem jest śp. ks. bp Jan Chrapek.
W przypadającą dziś dziesiątą rocznicę jego odejścia o głębokości śladu, jaki pozostawił w naszym świecie, mówią jego biogramy, nie tylko encyklopedyczne (choćby ten z Wikipedii, ten z KAI, ten zamieszczony w serwisie Bryk czy ten z serwisu Ściąga). Jednak oprócz wymienianych w nich “obiektywnie ważnych” dokonań liczą się chyba także indywidualne, subiektywne wspomnienia.
Mnie na przykład od razu przychodzi na myśl miesięcznik “Powściągliwość i Praca”, gdzie po raz pierwszy zetknąłem się z jego nazwiskiem. Jakże wiele ten michalicki periodyk znaczył w pewnym krótkim okresie niedawnej historii, przynajmniej dla niektórych spośród tych, którzy próbowali poskładać życie prywatne i społeczne po szoku ery stanu wojennego (trwała w sumie niecałe dwa lata, a jednak wydawało się, jakby upłynął cały wiek). Każdy zaprenumerowany numer wypełniony wartościową treścią niósł pokrzepienie i silny powiew nadzei na sensowną przyszłość, na przekór trudnej rzeczywistości. Był jedną z niewielu enklaw w miarę niezależnego słowa. Dziś dowiaduję się, że powstał o nim nawet film dokumentalny.
Na łamach tego pisma pierwszy raz spotkałem autorów, którzy już niebawem mieli odegrać znaczącą rolę w publicznym życiu kraju (mnie osobiście najbardziej utkwili w pamięci Lech Falandysz z jego skrótowymi wykładami zagadnień prawnych i Paweł Śpiewak z jego elementarzem filozofii społeczno-politycznej). Nie zwracało się uwagi na trochę przedpotopowy tytuł, być może będący okupem za możliwość działania, swoistym haraczem opłaconym reżimowi, zmylonemu może tą archaicznością. Gdyby rzeczywiście tak było, w sumie z całą pewnością warto było zapłacić tę cenę.
Potem zupełnie niespodziewanie ku memu wielkiemu żalowi pismo przestało się ukazywać. Właściwie nie pamiętam już, dlaczego tytuł zniknął. Ale szybkim krokiem szło już nowe. Lukę powstałą po wspomnianych wątkach snutych przez Falandysza i Śpiewaka z nawiązką wyrównało mi ponowne, w pełni legalne wyjście “Res Publiki” (nie wierzyłem własnym oczom, gdy ją ujrzałem leżącą jak gdyby nigdy nic w witrynie kiosku “Ruchu”). A potem nastał rok 1989 i już całkowicie wolna prasa, niepocięta interwencjami cenzury. Wspomnienie o “Powściągliwości i Pracy” zatarło się w burzliwych, wolnych debatach.
Tak minęła przeszło dekada. I nagle pewnego październikowego dnia dowiedziałem się o śmierci jednego z twórców periodyku, wtedy już biskupa Jana Chrapka. Najpierw podano komunikat w wiadomościach radiowych, potem nadano wspomnieniową audycję (to chyba była Jedynka). Wtedy właśnie usłyszałem dewizę, którą kierował się zmarły. A ponieważ sam znajdowałem się akurat na wielkim życiowym rozdrożu, chłonąłem jak gąbka każdą taką motywującą i inspirującą frazę. Dobrze więc i tę zapamiętałem. Trafiła na podatny grunt. Później ucieszyłem się, gdy się dowiedziałem, że utworzono nagrodę Jana Chrapka o nazwie, którą od razu zrozumie każdy, kto pamięta słynne powiedzenie; nagrodę “Ślad”. Obecnie wiem też, że jego imię nadano m.in. Wyższej Szkole Biznesu w Radomiu.
Ślady stóp księdza biskupa Jana Chrapka z całą pewnością go przetrwały. Także o nim można powiedzieć, że odcisnął ślad we wszechświecie.
Jan Chrapek i Steve Jobs. Chrześcijanin-katolik i buddysta. Choć zajmowali się różnymi sprawami, obu łączyło myślenie o sprawach ostatecznych i pragnienie dokonania czegoś trwałego i wartościowego.
Obaj wzmocnili też we współczesnej umysłowości polskiej symbolikę “śladu”. Niedawno przeczytałem wywiad z Haliną Bortnowską, jaki ukazał się w jednym z wrześniowych numerów “Tygodnika Powszechnego”. W pewnym momencie przeprowadzający go Michał Bardel i Janusz Poniewierski zwrócili się do swej rozmówczyni w następujących słowach: “Wróćmy do Pani jubileuszu. W ciągu tych 80 lat pozostawiła Pani po sobie wiele śladów – to jest wiele działań, którymi można by obdzielić pluton gorliwych wolontariuszy. Który z tych śladów uważa Pani za najważniejszy? Co się Pani naprawdę udało?”. Czy w tym dialogu nie wyczuwa się dyskretnej obecności kogoś dobrze znanego całej trójce? A może całej trójce przemknęli w tym momencie przez myśl obaj odciskacze śladów?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz