W tytule serii Bogaty Polak, biedny Polak od razu rozpoznałem ciekawą aluzję do słynnego bestsellera Roberta Kiyosaki Bogaty ojciec, biedny ojciec.
Jeszcze bardziej zainteresował mnie dramatyczny epizod, od którego na dobre zaczęła się pasjonująca przygoda przyszłego eksperta z rozwojem własnej inteligencji finansowej. Musiał się poczuć nieźle upokorzony, dotknięty do żywego, wścieknięty.
Ale nie zrozpaczony, jak tysiące innych Polaków w podobnej sytuacji, o których mówią przytoczone ponure statystyki.
Stało się dla mnie jasne, że książka zrodziła się z ogromnych emocji, z pozytywnej agresji, z wielkiego gniewu – na siebie.
Przebiegłem wzrokiem parę dalszych akapitów polecającego tekstu i zatrzymałem się na dłużej przy pasku odtwarzacza, żeby przesłuchać fragment książki w wersji audio.
I oto gdy tylko nacisnąłem trójkącik playera, spiker łagodnym mentorskim tonem, dziwnie powoli i wyraźnie, jakby mu specjalnie zależało na tym, żebym to akurat ja nie uronił ani jednego słowa, zaczął cedzić takie oto stwierdzenie autora:
„Biedny Polak nie dostrzega związku między swoją kondycją finansową i cechami charakteru. Uważa pieniądze za źródło problemów lub co najwyżej zło konieczne. Stawia w swoim umyśle i swoim życiu wyraźną barierę między wiedzą o pieniądzach i stosunkiem do nich a stylem życia i swoimi nawykami”.
Niemal podskoczyłem z wrażenia. Skąd facet tyle o mnie wie?!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz