Po przeniesieniu dwóch ostatnich postów z poprzedniego blogu przeprowadzka byłaby właściwie zakończona. Nigdy nie zapomnę, że to właśnie w blogosferze Onetu stawiałem pierwsze kroki w blogowaniu. Zawsze też będę pamiętał miłe pierwsze komentarze, zarówno z pierwszego, jak i drugiego podejścia, dodające niezbędnej nowicjuszowi zachęty i otuchy. Serdecznie dziękuję Autorom!
W tym nowym miejscu początkowo bardzo chciałem użyć podobnego szablonu, dającego odpowiednią oprawę i nastrój refleksji nad ciekawymi tekstami, stwarzającego doskonałe warunki dla owej “kultury fotela i lampy”, którą sam znakomicie uprawia i poleca innym ksiądz Adam Boniecki (zob. np. homilię z 6 listopada b.r. podczas mszy św. inaugurującej Festiwal Kultury Chrześcijańskiej w Łodzi, a także cytat w blogu Good save the book, wpis z 28 lipca 2010 r.). Bardzo się ucieszyłem, gdy niedawno wyczytałem to zręczne sformułowanie. Bo rzeczywiście, czytanie nie jest jakimś dodatkiem do życia, jak jakiś luksusowy gadżet. Jest dla człowieka czymś ważnym egzystencjalnie. Pomaga mu bardziej być. Jednak musi to być kultura żywa, a nie przyprawiająca jedynie o “metafizyczną drzemkę”. Najlepiej więc, pomyślałem, żeby była to kultura drogi. Chciałem, żeby to zacisze domowej biblioteki wypełnił ekscytujący nastrój wyruszenia w nieznane, żeby w twarz powiał rześki podmuch górskiego wiatru. Żeby w spotkaniach z autorami odezwał się w duszy zew intelektualnej przygody. Żeby dał się odczuć posmak urzekającej atrakcji nowych krajobrazów i horyzontów. A także niepokojące przeczucie bliskości dziczy. Bo kultura to jednak nie do końca raz na zawsze uładzony ogród. I pewien ton surowego piękna nieokiełznanej przyrody. Jak na przykład wtedy, gdy na promienne niebo wypełza złowroga, czarna chmura, skrząca się błyskawicami. Żeby dało się odczuć coś z tego, czym jest w górach stale grożące niebezpieczeństwo zabłądzenia, ale również stale obecne dobrodziejstwo znanych i pewnych punktów orientacyjnych oraz przetartych i dobrze oznakowanych szlaków.
Wszystkie te klimaty, które dość mgliście próbuję tu opisać, odnalazłem w tym oto szablonie, który postanowiłem zaadaptować na potrzeby tej kontynuacji mojego blogu. W sumie przyroda zapewnia takie samo medytacyjne skupienie i wyciszenie jak przytulny pokój wypełniony książkami. Może tyle tylko, że jej łono nie jest tak wygodne jak swojski fotel, a kawa z termosu nie smakuje tak wyśmienicie jak z ulubionej filiżanki. Ale liczy się tylko jedno: zagłębienie się w wartości.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz