Kiedy w przedostatnim wpisie porównałem postawę człowieka spodziewającego się nadchodzących pozytywnych zmian w jego życiu do postawy tenisisty czekającego na serw przeciwnika, zrodziło się we mnie dziwne wrażenie déjà vu, a raczej déjà lu. “Gdzieś już coś takiego czytałem”.
Przez kilka dni próbowałem sobie przypomnieć, gdzie ewentualnie mogło się pojawić takie porównanie. Mozolnie rekonstruowałem w pamięci skomplikowane struktury mojej aktywności czytelniczej w ostatnich tygodniach i miesiącach.
Wreszcie sięgnąłem po tę właściwą, jak się wkrótce okazało, książkę, którą jakieś pół roku temu ponownie przeczytałem po paru latach: Nido R. Qubein, Droga do sukcesu (tłum. Hanna Wrzosek, Amber, Warszawa 1998) Zacząłem ją kartkować i już po kilkudziesięciu stronach znalazłem odpowiedni fragment, od razu rzucający się w oczy, bo wyraźnie zaznaczony żółtym markerem: “życie ciągle rzuca do ciebie piłki” (s. 59).
Przeczytałem obszerniejszy fragment, w który wprawione zostało to piękne, zwięzłe zdanie. Wtedy zauważyłem, że autor czerpie swą metaforę z innej dyscypliny sportowej: z rozgrywek baseballowych.
“Wyobraź sobie, że grasz w baseball, trzymasz pałkę i czekasz właśnie na następny rzut. Pomyśl, że piłka to symbol twojego życia, a tor jej ruchu – upływ czasu. Od chwili kiedy piłka wyleci z rąk miotacza, aż do chwili, gdy dotrze do miejsca, w którym stoisz, nie masz nad nią kontroli. Jest jakby w przyszłości, poza twoją kontrolą. Przyszłość staje się teraźniejszością w chwili, gdy piłka mija linię bazy. Możesz ją odbić, albo przepuścić. Ale jeśli piłka dotknie kija, albo wpadnie do rękawicy łapacza – znów tracisz nad nią kontrolę. Jest już w przeszłości. Możesz ją wybić w trybuny, nie trafić w nią; możesz zostać wyautowany, albo przejść spacerkiem do bazy. Ale jedyny moment, kiedy masz wpływ na to, co się dzieje, to krótka chwila, gdy piłka pozostaje w obrębie bazy” (s. 59).
Najprawdopodobniej więc to tutaj tkwi źródło porównania, które przyszło mi na myśl po lekturze fragmentu z Joego Vitale.
Musiało być tak: metafora Qubeina zwróciła moją uwagę i wywarła na mnie wrażenie (zaznaczyłem ją), następnie zeszła poniżej progu świadomości (zapomniałem o niej) i wreszcie nagle w czasie refleksji nad tekstem Joego Vitale wyszła z mroku niepamięci na oświetloną scenę, jakkolwiek już w innym kostiumie: w stroju do tenisa.
Można rzec, podświadomość ją sobie twórczo przetworzyła. Dlaczego? Wyjaśnienie jest proste: nigdy nie mogłem zrozumieć zasad gry w baseball. A czy w ogóle przeciętny rodak je rozumie? Mogliśmy obejrzeć w życiu dziesiątki filmów amerykańskich zawierających krótsze lub dłuższe sceny z gry w baseball. Ale czy ktoś potrafiłby na ich podstawie dokładnie wyjaśnić jej zasady? Przedstawić sens całego tego – dla mnie po dziś dzień dość chaotycznego – biegania, rzucania, łapania i odbijania?
Trudno się więc dziwić, że baseball potajemnie przemienił mi się w bardziej klarowny tenis.
Tak czy owak, w sumie to Joe Vitale, nad którym wtedy rozmyślałem, wydobył mi z mroków podświadomości i na nowo we mnie ożywił metaforę piłek. Lecz z drugiej strony to Nido Qubein zasiał mi wpierw w umyśle to porównanie, uwrażliwił na tę sprawę i przygotował grunt dla bardziej wnikliwego odbioru tekstu Joego Vitale.
Uwielbiam takie interferencje lektur.
Bez względu na możliwe różnice, obu autorom w gruncie rzeczy chodzi o ten sam cel: przygotować się psychicznie, “by doskonale odbić doskonałą piłkę” (Droga do sukcesu, s. 60). Qubein zaleca, by być otwartym na zmiany, traktować zmianę jako wyzwanie, a nie zagrożenie, widzieć w niej siłę twórczą, a nie niszczącą (ibid., s. 60). I podobnie Vitale zachęca, by traktować zmienność rzeczywistości jako źródło szans, korzystnych okazji – słowem: jako cudowny dar od życia.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz